Forum Shadow Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wydawnictwo Fabryka Słów
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Shadow Strona Główna -> Dobra książka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nordri
Behemoth
Behemoth



Dołączył: 27 Wrz 2005
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroczny i satanistyczny warzywniak

PostWysłany: Śro 17:48, 07 Mar 2007    Temat postu:



W Łowcach dusz obserwujemy narastanie konfliktu pomiędzy Kościołem i Inkwizytorium, trwają również przygotowania młodego cesarza do krucjaty przeciwko innowiercom. W książce rozwiązanych zostanie wiele zagadek oraz problemów zasygnalizowanych w poprzednich tomach cyklu. Jakiego bezcennego skarbu strzegą mnisi, władający tajemniczym klasztorem Amszilas? Kim są i dlaczego zostały zesłane na świat wampiry? Dlaczego papież oraz kościelni hierarchowie pragną na nowo wzniecić prześladowania religijne na wielką skalę? I kto pierwszy padnie ofiarą tych prześladowań? Czytelnicy poznają również odpowiedź na najważniejsze z pytań: dlaczego Jezus Chrystus zniknął niedługo po swym triumfie i co się z Nim tak naprawdę stało?

Oczywiście po raz kolejny pojawi się Anioł Stróż głównego bohatera, tym razem jeszcze bardziej szalony niż zwykle. Inkwizytor natomiast zmierzy się nie tylko z czarnoksiężnikami oraz demonami, ale również z ludźmi knującymi spiski przeciwko Inkwizytorium i Cesarstwu.


Właśnie skończyłem czytać. Wiele wątków niby wyjaśniono, ale pojawiają się też nowe, na rozwiązanie których pozostaje tylko czekać do czwartego kwartału bieżącego roku (wedle zapowiedzi kolejnej częsci). Fabuła zrobiła się bardziej "globalna" - zamiast śledztw w jakichś wiochach bohater rozbija się wśród najważniejszych postaci w Świętym Cesarstwie. Na początku niezbyt mi się to podobało, ale okazało się że dzięki temu jest jeszcze ciekawiej. Książka rewelacyjna i stanowczo za krótka (jak wszystkie książki Piekary) - marne 400 stron... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kłopot
Toast King
Toast King



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 1479
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowhere

PostWysłany: Śro 18:22, 07 Mar 2007    Temat postu:

że tak powiem zajebista okładka Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maniek
Izual
Izual



Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:27, 07 Mar 2007    Temat postu:

no okładka rzeczywiście świetna, tylko czy treść jest równie dobra? chyba trzeba bedzie zasięgnąć lektury Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DaRkSidEMaN
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night City

PostWysłany: Śro 12:10, 24 Paź 2007    Temat postu:

Zasięgnięte z fabryka.pl

„Mówią, że zimna mgła żyje. Inni uważają, że to oddech bogów albo brama zaświatów. Była zawsze i zawsze będzie” – to słowa z pierwszego tomu „Pana Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza i tylko jeden z wielu motywów niezwykłego, stworzonego przez niego świata. Do premiery drugiego tomu „Pana Lodowego Ogrodu” pozostało zaledwie 24 dni! ! !. Ale już dziś otwieramy przed Wami drzwi do tego wyjątkowego Ogrodu, prezentując bogaty wybór [link widoczny dla zalogowanych] Zobaczcie sami, co może Was tam spotkać.

Już niedługo !!!
Pan Nadchodzi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miodek
Wojownik Cienia
Wojownik Cienia



Dołączył: 21 Wrz 2005
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fen Carn w Gryfinie

PostWysłany: Śro 12:25, 24 Paź 2007    Temat postu:

DaRkSidEMaN napisał:
Już niedługo !!!
Pan Nadchodzi!

"Pojawia się znienacka, wprost z jesiennej mgły. Wynurza się gwałtownie zza grani, ma bladą twarz pociętą zygzakowatymi znakami tatuażu, wytrzeszczone czarne oczy błyskające na brzegach wąskimi paskami białkówki. Zaschnięte bryzgi krwi na policzkach i czole.
Chwyta gwałtownie korzeń i kawałek skały, usiłuje się podciągnąć, ale coś ciągnie go do tyłu. Jest młody. Ma najwyżej siedemnaście lat i jest skrajnie, śmiertelnie przerażony. Już nie dba o to, że łzy przerażenia płyną mu strugami po twarzy, że z ust wyrywa się skowyt. Obchodzi go tylko nieznana siła ciągnąca go w tył, w przepaść.
Przyczyna jest banalna. Bury koc, spięty na ramionach srebrną spinką z motywem tańczących węży, zaczepił się o korzeń. Jednak chłopak tonie w odmętach paniki. Może tylko szarpać się bezsilnie, tylko ciągnąć do przodu, jak zaprzęgowy koń. Sekundy przeciekają mu między palcami, strugi krwi z przecięcia na czole toczą się po policzkach.
Chłopak… Według tutejszych standardów dawno jest dorosły. Jest wojownikiem. Urodzonym z morderczym żelazem w rękach, ukołysany pieśniami o bohaterach, zahartowany wizjami własnej heroicznej śmierci. A jednak teraz płacze, szarpie się na zaczepionym o korzenie płaszczu, bo z bliska wygląda to inaczej niż w pieśniach. Własna śmierć oglądana z bliska wydaje się zbyt cuchnąca, pospolita i bolesna. Nie będzie wzruszającego, pięknego zgonu wartego pieśni. Z bliska jest tylko okrutne, przerażające morderstwo gdzieś w górach. Samotna agonia i studnia przerażenia. A nade wszystko niemożność pogodzenia się z tym, że to już teraz. Natychmiast. Dzisiaj. Na zawsze.
Strzała z jadowitym sykiem wbija się w łupkową glebę tuż obok jego dłoni. Słychać zdławiony krótki krzyk, chłopak znajduje wreszcie splecione srebrne węże miażdżące mu krtań i szarpie szpilę. Płaszcz spada z ramion, spinka leci w przepaść, odbijając się od kamieni, a młody wojownik pełznie na czworakach po stromej ścieżce, czepiając się krzaków i skał.
Nadchodzą.
Słychać gardłowe przekleństwa i przyspieszony oddech. Słychać skrzypienie grubych skór i szczęk stali.
Kolejna strzała wypryska z doliny i śmiga tuż nad głową uciekiniera, wizgając jak wściekły szerszeń.
Nadchodzą.
Trzech.
Nie noszą czerwono-czarnych tatuaży na rękach i twarzach, ani sczesanych na kark nasmarowanych dziegciem warkoczyków. Pod okularowymi nosalami hełmów i kanciastymi osłonami policzkowymi widać krótko przycięte brody.
Wołają do niego tryumfalnie, chrapliwie. Bucha z nich para, kłęby ścięte lodowatym powietrzem jesieni. Jeden wychyla się za grań i krzyczy do kogoś na dole, echo skacze po górach. Śmieją się, patrząc, jak pełznie na czworakach przed siebie, jak próbuje zerwać się do biegu, ale potyka się, pada i znowu pełznie.
Ten pierwszy, wielki jak góra, zdejmuje hełm i kładzie go ostrożnie na ziemi, potem odpina płaszcz, uwalniając kolejne kłęby pary unoszące się z lamelkowego pancerza. Znowu woła, drwiąco, zadziornie, i powoli wyciąga miecz. Słychać stalowy, przeciągły zgrzyt ostrza, dryblas przeciąga się i porusza gimnastycznie barkami, chrupie mu coś w karku.
Chłopak bezradnie maca pustą pochwę przy pasie, wspomnienie po straconej broni, a potem nadal pełznie przed siebie, ślepy i głuchy z przerażenia.
Na chwilę podnosi wzrok i nagle widzi Pień. Otwiera usta i oczy jeszcze szerzej, na twarzy rozlewa mu się wyraz niedowierzania i skrajnego osłupienia. Wydaje się, że znalazł coś, czego szukał od dawna. Na kilka sekund zapomina o osaczających go prześladowcach i unosi wzrok wzdłuż krępego Pnia kryjącego ludzką sylwetkę z rozrzuconymi szeroko ramionami, pomiędzy Konarami widać narośl podobną do głowy z wykrzywioną bólem twarzą, pośrodku Pnia sterczy srebrne drzewce jesionowej włóczni.
Trwa to krótką chwilę.
Chrapliwy krzyk sprowadza uciekiniera na ziemię. Pomiędzy ostatnie chwile życia wyciekające jak piwo ze stłuczonego dzbana. Znowu wołają do niego, rozluźnieni, aż kipią od adrenaliny. Koniec męczącego pościgu. Już go mają. Jeszcze tylko parę kroków. Koniec.
Zaraz się dokona.
Rzeźnia u stóp Drzewa.
Skończą go, a potem zejdą w swoje doliny, nad swoje rzeki i jeziora. Rozpalą ogień i napiją się październikowego piwa, śmiejąc się i klepiąc po plecach. Zapachnie pieczeń, śpiew i rechot żywych podniesie powałę.
Przyniosą łańcuchy umoczone w smoczej oliwie i zatańczą ten swój taniec ognia. Nagie, wymalowane w dzikie wzory dziewczęta z włosami osłoniętymi chustkami będą owijać się płomieniem, skakać wśród oswojonego żaru, omiatać smukłe ciała warkoczami ognia.
A jego już tu nie będzie.
Nigdy.
Boi się Drzewa, ale przecież nie aż tak, jak boi się wiecznego mroku zaklętego w stali prześladowców. Podrywa się na nogi na te parę kroków, dopada Pnia i rozpaczliwie szarpie jesionowe drzewce. Wrośnięta w pień włócznia tkwi nieruchomo, jak kolejna gałąź. Otaczają go kręgiem, śmieją się i wołają do niego. Któryś siada z westchnieniem na kamieniu i odpina od pasa obszytą skórą flaszę. Następny wbija miecz w ziemię i przeciąga się, masując obolały krzyż.
Dryblas z mieczem rusza na chłopaka tanecznym krokiem, zza jego pleców słychać rzucane drwiąco rady wzbudzające salwy śmiechu.
Miecz w dłoni wysokiego woja tańczy, ostrze kreśli koła i ósemki, rękojeść sprawnie obraca się w spokojnej dłoni. Żonglerka. Błazenada.
Woj porusza biodrami, jego nogi wykonują bokserski taniec, pochylone ciało kołysze się wraz z ostrzem miecza, aż trudno uwierzyć, że tak ogromny mężczyzna może ruszać się tak lekko i zwinnie. Jest jak górski goryl. Wielki, kosmaty i brutalny.
Krótki wypad, finta, parada, markowany cios w głowę.
Chłopak osłania się ramieniem, wpada plecami na Pień, a potem osuwa po nim na ziemię. Na spodniach rozlewa mu się nagle wielka mokra plama.
Przeciwnik kończy swój taniec z ostrzem wystawionym poziomo, opartym o grzbiet drugiej dłoni. Odwraca tę dłoń i kiwa zachęcająco na leżącego.
„No chodź”.
Uciekinier owija się wokół pnia jak wąż, pełznie wśród mchu i zeschłych paproci, szperając dłońmi niczym ślepiec. Cokolwiek. Choćby kamień.
Ogromny woj prostuje się powoli, wzdycha i kręci głową z dezaprobatą. Rozkłada na chwilę bezradnie ręce i rzuca swój miecz stojącym z tyłu, po czym klaszcze dwukrotnie, jakby chciał obudzić przeciwnika i znowu zaprasza go gestem, tym razem gołych dłoni.
„No chodź, nie ma już miecza”.
Ale nie ma też efektu. Chudy młodzieniec nie ma ochoty rzucać się z gołymi rękami na stukilową górę żylastych mięśni. Adrenalina napełniła jego nogi ołowiem, straszne, śmiertelne zmęczenie zatapia mu płuca niczym beton.
Przeciwnik prostuje się zrezygnowany i rusza długimi krokami, żeby chwycić go za kark i wywlec spomiędzy krzaków jak kocię. To się robi niesmaczne.
Wielka dłoń sięga pomiędzy krzaki i chwyta za kołnierz czarnej kurty akurat w chwili, kiedy szperające rozpaczliwie dłonie trafiają wśród mchu, liści i zeschłej górskiej trawy na podłużny kształt. Spłaszczony walec owinięty doskonale przylegającą do dłoni plecionką z taśmy.
Rękojeść uniwersalnego miecza zwiadowcy. Shinobi ken firmy Norland Aeronautics.
Chłopak szarpnięty potężnie za plecy wylatuje w górę, postawiony jednym ruchem na mdlejące nogi. Rozlega się nagle wężowy syk monomolekularnego ostrza. A potem powietrze tnie błysk i w zimnym jesiennym powietrzu rozlega się chrzęst rozrąbanego mięsa.
Woj puszcza przeciwnika i odwraca się powoli do swoich oniemiałych, siedzących na kamieniach towarzyszy, pokazując białą jak kreda, nieruchomą twarz, po czym nagle prycha potężnie fontanną rozpylonej krwi. Jego pierś rozchodzi się nagle wzdłuż cieniutkiej, ukośnej linii, ukazując rozdziawione, czarno-czerwone wnętrze.
Mężczyzna robi ślepy, koślawy krok nie wiadomo dokąd i nagle wali się na twarz jak ścięte drzewo.
Wszyscy są oniemiali. Przygarbiony chłopak, wystawiający do przodu lśniące, monomolekularne ostrze, po którym toczą się strugi krwi i ciurkają na ziemię, odsłaniając lśniącą, czystą powierzchnię zbrocza. Siedzący na kamieniach wojownicy. Jeden zamarł z pochyloną manierką w dłoni, woda leje mu się na buty, drugi przygryza pięść w geście zaskoczenia.
Skaczą na nogi równocześnie. Błysk stali, szczęk i szybki, rozmazany ruch ostrza. Krzyk.
Ostry, zaskoczony wrzask bólu. Jeden z atakujących łamie się nagle wpół, chwytając za gardło. Spomiędzy palców tryska mu strumyczek jasnej, tętniczej krwi. Drugi odskakuje w tył, patrząc ze zgrozą i niedowierzaniem na kikut miecza we własnej dłoni. Nie może uwierzyć, że paniczna, nieudolna zastawa przeciwnika przecięła jego własne, kute ostrze jak suchą gałąź. Odrzuca broń i błyskawicznie sięga po wbity w ziemię osierocony miecz brodacza.
Chłopak tnie na odlew, byle jak, nie bardzo radzi sobie ze zbyt długim orężem, z dziwną rękojeścią, z innym wyważeniem broni. Tamten wydaje z siebie krótki, zwierzęcy ryk, jego dłoń spada na mech, jak porzucona rękawica, ale krwi jeszcze nie widać. Chwyta wbity w ziemię oręż lewą i rzuca się na chłopaka, zbijając go z nóg. Obaj walą się ciężko na ziemię, plecy napastnika opięte półkożuszkiem, ozdobionym na plecach haftem w kształcie trzech tańczących płomieni w kręgu, drgają spazmatycznie, a pośrodku pleców, tuż nad wyszytym znakiem sterczy prosto w niebo ostrze, po którym ścieka krew, odsłaniając czystą, lśniącą powierzchnię.
Cisza. Słychać tylko, jak tuż obok, drapiąc butami kamienisty piarg i szarpiąc suchą jesienną darń, umiera tonący we własnej krwi człowiek.
A potem zapada cisza zupełna.
Leżący porusza się, po czym przewala na bok. Chłopak ciężko podnosi się spod trupa, uwalnia z jego uchwytu, z trudem rozprostowując zaciśniętą na pole własnej kurtki garść, palec po palcu, po czym przydeptuje tamtemu pierś i sapiąc, wyrywa z niego ostrze.
Patrzy na nie z niedowierzaniem, po czym nogi uginają się pod nim i chłopak opada ciężko na mech.
Miecz dygoce mu w ręku, całe ciało przebiegają drgawki, chłopak pochyla głowę i zaczyna płakać. Dziwacznym, suchym szlochem, który aż podrzuca jego drobną sylwetką. Szlochem, który stopniowo przeradza się w histeryczny śmiech.
Klęczy tak, z odrzuconą do tyłu głową, unosząc w okrwawionej dłoni miecz zwiadowcy, shinobi ken firmy Norland Aeronautics. Rechot, który narodził się z płaczu, przeradza się w zwycięski ryk. Piskliwy i dziwny, kończący się grzmiącym sykiem, jaki mógłby wydać olbrzymi, rozwścieczony wąż.
Chłopak wstaje na nogi i patrzy na zbryzgane krwią skały, na porudziały nagle krąg jasnej, jesiennej trawy i na trzy powykręcane trupy wokół.
Odkłada starannie miecz, po czym wyciera dłońmi trawę, śliskie czerwone kamienie leżące wokół martwego olbrzyma, a potem dotyka własnej twarzy i podchodzi w półukłonie do Pnia, żeby odbić na nim ślad swoich zafarbowanych dłoni. Klęka w trawie i maca przez chwilę dłońmi, aż znajduje leżącą samotnie pochwę. Miecz z trzaskiem wraca do domu, chłopak obraca przez chwilę oręż w dłoni, ale nie rozumie jak przytroczyć go do pasa. W końcu opiera go na ramieniu jak łopatę i odchodzi wąską ścieżką.
W najzupełniej przeciwną stronę do tej, z której nadszedł.
Zostaje tylko Drzewo, zbryzgane skały wokół i trzy trupy Ludzi Ognia. Dwa szczyty tulące się do siebie jak pośladki. Śnieżna plwocina na wierchach. Krzyk kruka w zimnym, jesiennym powietrzu.
Zdrewniały gniew zamarły w słojach i włóknach łyka.
Nadchodzi noc.
A nocą nadchodzą wilki."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DaRkSidEMaN
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night City

PostWysłany: Pią 12:17, 16 Lis 2007    Temat postu:

Włącz cyfrala by zdążyć na ostatni egzemplarz, zanim przyjdzie mgła.

Dzisiaj premiera!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DaRkSidEMaN
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night City

PostWysłany: Wto 17:15, 20 Lis 2007    Temat postu:

o_O
PLO2 !!!

W załączeniu zapis czata z Grzędowiczem

Moderator: Witamy i zaczynamy czat.
valheru5: Czytałem wszystkie Pańskie dzieła wydane przez Fabrykę. Największe wrażenie wywarł na mnie "Popiół i kurz". Czy zamierza Pan kontynuować tą fabułę? Osobiście bardzo chętnie przeczytałbym dalszy ciąg tejże historii.
J_Grzędowicz: Ta historia jest skończona, ale nie wykluczam, że napiszę coś w tym stylu. Wszystko jest możliwe.
Taida: Witam Smile przeczytałam Pańską książkę "Popiół i kurz" potem przeczytałam ją jeszcze raz i dziesiątki razy przeglądałam... i nie mogę znaleźć... A może nie ma? Jak główny bohater ma na imię? A tak poza tym ta książka jest rewelacyjna Smile)
J_Grzędowicz: Nie ma tego, bo to jest celowe, bohater jest postacią komiksową i gdyby nadać mu imię zwyczajne, to gryzłoby się z fabułą.
vold2: Jak ocenia Pan prozę Miroslava Zambocha i czy uważa Pan, że takiego stylu brakuje w polskiej fantastyce?
J_Grzędowicz: Bardzo trudno mi oceniać innych autorów. Miroslav Zamboch jest popularny w Czechach i zdaje się, że taki autor jest potrzebny.
severian79: Ciekawi mnie, co sądzi Pan na temat gier komputerowych? Czy alternatywne, przedstawiane z coraz większym realizmem światy (np. Elder Scrolls IV Oblivion) wzbudzają Pana zainteresowanie?
J_Grzędowicz: Zazwyczaj oglądam tylko Intro. Nie grywam w gry komputerowe. Na moim komputerze nie można zainstalować gier. Jest to celowe, bo wtedy zamiast pisać - grałbym.
~Piotr: Pytanie tendencyjne Smile Kiedy możemy spodziewać się trzeciej części "Pana Lodowego Ogrodu"? (druga już niestety przeczytana i pozostało oczekiwanie Smile
J_Grzędowicz: Jakieś 4 miesiące po tym, jak skończę. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to latem.
~ppiotr: Jako guru Fenixa i mistrz pióra, jaką miałby Pan radę dla amatora pragnącego zająć się "profesjonalnie pisaniem", a zupełnie nie zaznajomionym ze strukturami wydawniczymi od tej strony?
J_Grzędowicz: Żeby pisać nie trzeba się znać na strukturach wydawniczych, trzeba wysłać i czekać, aż zaczną ją kupować. Nie ma innej drogi. Człowiek, który chce pisać musi czekać, aż zainteresuje to czytelników.
~Whiteck: Ilu części "Pana" mamy się spodziewać? (żeby było jasne - nie chodzi, o znudzenie tematem, a jedynie na ile lat "do przodu" mam planować oczekiwanie na dalsze losy Vuko)
J_Grzędowicz: Zakładam, że powieść będzie się składała z 3 części. Może być tak, że fabuła nie zmieści się w jednym trzecim tomie, ale to może być wypadek przy pracy i oba wyjdą jednocześnie. ~rubi: Dzień dobry - kim Pan jest z zawodu????
J_Grzędowicz: Dzień dobry - pisarzem.
23kober: Czy jest możliwe, aby doszło do Pana współpracy z Mają Lidią Kossakowską i wydania wspólnej powieści, czy choćby zbioru opowiadań. Myślę, że byłby to ciekawy duet na naszym rynku fantastycznym.
J_Grzędowicz: Tak, ale wtedy oboje dostalibyśmy tylko jedno honorarium.
filon: Z którą swoją książką jest Pan najbardziej związany? Którą uważa Pan za najlepszą? J_Grzędowicz: Zawsze z tą, którą akurat piszę. To najzupełniej psychologiczne, w momencie kiedy pisze się książkę, siedzi się głęboko w fabule, jest się blisko z bohaterem i jest ona najbliższa sercu.
xxjenny: Skąd pomysł, żeby zacząć pisać - chciał Pan wypełnić jakąś lukę, czy to z potrzeby pisania...
J_Grzędowicz: To lukę chciałem wypełnić. Pisarstwo jest najlepszym zawodem świata, porównywalnym tylko z recenzentem kulinarnym.
katia: Czy sukces Pana pierwszej książki miał jakiś wpływ na Pana nastawienie do pisania? Czy gdyby się okazało, że nie trafił Pan w gusta czytelników i książka sprzedaje się "tak sobie", pisałby Pan dalej?
J_Grzędowicz: Moja pierwsza książka nie odniosła sukcesu, ale dalej pisałem i to nie od tego zależy. ~Susie:-): A skąd Pan bierze tematy na napisanie książki?
J_Grzędowicz: Z głowy.
xxx: Co Pan robi poza pisaniem? Czym się Pan zajmuje?
J_Grzędowicz: Dorabiam jako dziennikarz, tłumaczę komiksy, czytam, strzelam z wiatrówki, spotykam się z przyjaciółmi, piję piwo.
~Whiteck: Pomysł "krabów" jest dość makabryczny - czy to jakaś "trauma" z dzieciństwa?
J_Grzędowicz: Nikt nie zamykał mnie wewnątrz pancerza. Wymyśliłem to sobie. Moje dzieciństwo nie było szczególnie traumatyczne.
kikklik: Spotkałam się z twierdzeniem, że ludzie piszą takie książki, jakie sami lubią czytać, czy Pan zgadza się z tym? Jakie książki Pan lubi?
J_Grzędowicz: Zdecydowanie się zgadzam. Bardzo często od tego zaczyna się przygoda z pisaniem. Człowiek pisze to, co sam chciałby przeczytać i czego nie ma na rynku. A piszę różne książki.
~Susie:-): O czym jest Pana pierwsza książka?
J_Grzędowicz: To zbiór opowiadań grozy. Wszystkie dzieją się w naszych czasach i w naszym otoczeniu. Opowiada historię różnych ludzi, którzy odkrywają, że za ich życiowymi kłopotami kryją się demony.
~ramona: Jest Pan ciekawym człowiekiem, ciekawe jakim jest Pan mężczyzną?
J_Grzędowicz: Ciekawe kto pyta? Jestem zwyczajnym mężczyzną Smile W średnim wieku.
amores2: Ile czasu potrzebuje Pan na pisanie?
J_Grzędowicz: To zależy od książki. Zazwyczaj około pół roku. Przy czym nie obejmuje to samego wymyślania książki, samo wymyślanie może zająć pół życia.
~Felek: Nie czytałem Pana książek. Ale czy nie myśli Pan, że w dzisiejszych czasach cenzura dalej... istnieje?
J_Grzędowicz: Jeśli nawet to nie na poziomie literatury. Przynajmniej niczego takiego nie zauważyłem w moim wydawnictwie.
Jesikhan_Cholera: Wymyślanie książki może trwać aż tyle... to jak Pan To godzi z normalnym życiem??
J_Grzędowicz: Nie zawsze tyle trwa, ale można żyć i wymyślać jednocześnie.
~barbie: Kim Pan chciał być w dzieciństwie ??
J_Grzędowicz: Pisarzem fantastyki. Zaraz po tym jak zrezygnowałem z kariery leśnika. Po drodze chciałem być jeszcze Tony’m Halikiem lub Żakiem Cousto.
~Ladniutka20_fots: Czy pamięta Pan wszystkie książki jakie Pan napisał?
J_Grzędowicz: Oczywiście, że pamiętam, przecież nie było ich aż tyle.
~Whiteck: Wróćmy na chwilę do 3 tomu - czy jest już "wymyślony"? Czy zaczął go Pan pisać? Czy są duże "szanse" na opóźnienie?
J_Grzędowicz: Mógłbym odpowiedzieć tak na wszystkie pytania. Jest w jakimś stopniu wymyślony, zawsze mogę zacząć pisać i jest obawa, że coś się opóźni.
~kotecka: Czy ma Pan jakiś wpływ na to, jak będzie wyglądać okładka i szata graficzna Pana książki?
J_Grzędowicz: Czasem w większym, czasem w mniejszym stopniu. W wypadku książki w kilku tomach, tomy następne muszą pasować do poprzednich, więc muszą zachować ten sam układ graficzny. Największy wpływ na układ graficzny miałem przy książce "Popiół i kurz".
~ptasia_grypa: Przyznam, że rzadko sięgam po literaturę fantasy/SF(??), ale czasami mi się zdarza... A tu nagle zachciało mi się poczytać "Pana Lodowego Ogrodu" i... jakże ja lubię Ulfa Smile
J_Grzędowicz: Dziękuję, przekażę.
~gav: Pytanie, czy Autor pamięta wszystkie swoje książki, zasługuje moim zdaniem na Nagrodę SpecjalnąSmile

era: Czy można uznać, że inspiracją jest życie??
J_Grzędowicz: Można.
~Omen: A czy inspiracją może być kobieta??
J_Grzędowicz: Może.
~Bartosz: Mam siostrę na wydaniu, nie reflektuje Pan?
J_Grzędowicz: Jestem żonaty.
Jesikhan_Cholera: Ale skoro pisze Pan Fantasty to w jaki sposób zamieszcza Pan tam życiowe przypadki??
J_Grzędowicz: Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek literaturę, która nie ma związku z życiem i realiami. O jakie fantasty panu chodzi?
~Zielona_Góra_30: Czy jest Pan osobą wierzącą??
J_Grzędowicz: Tak, ale nie jestem szczególnie religijny. Prawdopodobnie dopatrzyłbym się czegoś, co uznałbym za bluźnierstwo.
~ppiotr: Interesują mnie cytaty zaczerpnięte z "Kultu". Jaki wpływ ma na Pana pisanie muzyka (a specjalnie wyżej wymieniony)?
J_Grzędowicz: Z reguły piszę przy muzyce i bardzo często muzyka inspiruje mnie do wymyślania zupełnie innych historii. "Kult" bardzo lubię i wyjątkowo pasował mi nastrojem do tamtych opowiadań. Muzyka jest czymś w rodzaju opowiadań, może być ilustracją do książki.
~Zielona_Góra_30: Czyli wiara nie jest Pana inspiracją?
J_Grzędowicz: Jest w tym sensie, w jakim jest każda istotna część życia. Nie piszę książek religijnych. Odniesienia do religii w fantastyce mają charakter metafory i nie należy traktować ich dosłownie.

~gav: Jaki procent pomysłów i rozwiązań fabularnych pojawia się w trakcie pisania? Czy to nie rodzi niebezpieczeństwa pisania w nieskończoność?Smile
J_Grzędowicz: Mam nadzieję pisać w nieskończoność. A z całą pewnością nie jestem w stanie podać ilości procentowej. Niektóre rzeczy wymyśla się w trakcie pisania, a inne nie.
~gaudolf: Jak się miewa Polska fantastyka?
J_Grzędowicz: Dziękuję - świetnie.
~gaudolf: Dlaczego zajął się Pan akurat fantastyką? Czy w rzeczywistym świecie nie ma nic ciekawego do opisania?
J_Grzędowicz: Fantastyka opowiada o rzeczywistym świecie.
Olcia_Olcia: To bardzo ekscytujące... A Pana zdaniem jaką Pan napisał książkę najlepiej?
J_Grzędowicz: Nie umiem ocenić, każdą staram się pisać jak najlepiej.
~gaudolf: Jak wygląda życie w rodzinie pisarzy?
J_Grzędowicz: Zupełnie normalnie, tylko lepiej. Jednak do tego celu trzeba wziąć obu pisarzy. Jesikhan_Cholera: A mnie się wydaje, że ludzie nie czytują teraz aż tak bardzo Fantasty, czy jest to odczuwalne dla pisarzy??
J_Grzędowicz: Mnie się wydaje, że raczej czytują i jest to odczuwalne.
~gaudolf: Jak wyjaśnić fenomen Sapkowskiego?
J_Grzędowicz: O to należy zapytać Sapkowskiego. Ale myślę, że talent i ciężka praca.
~Fenrir440: Jaki jest Pana stosunek do muzyki "zakazanej", jak np. punk rock, czy hip-hop. Tylko bez komercji
J_Grzędowicz: Dość lubię część muzyki punkowej i większość muzyki rockowej i nie sądzę by była zakazana. Nie lubię hip-hopu.


Jesikhan: A czy trudniej jest polskim pisarzom fantasty, niż zagranicznym, którzy są znani, których ksiązki nawet jeżeli nie czytujemy Fantasty to znamy.
J_Grzędowicz: Rynek anglosaski jest kilkadziesiąt razy większy od polskiego. W związku z tym honoraria są tam odpowiednio większe. Nie pamiętam dlaczego, ale człowiekowi, który ma trochę więcej pieniędzy jest łatwiej, niż temu, który ma ich mniej.
~Whiteck: Kiedy Pan się znowu wybiera na Hvar? Wink
J_Grzędowicz: Trudno przewidzieć. Im prędzej tym lepiej, ale mój przyjaciel przeniósł łódkę do Czarnogóry, więc będzie mi trudniej.
~Whiteck: Czy ma Pan już pomysł na kolejny świat? Co będzie po Vuko?
J_Grzędowicz: Mam kilka pomysłów i jeszcze się nie zdecydowałem, który będę realizował najpierw. Być może będzie to Steampunkowaspace opera. A być może horror.
~malgoska: Czy pisanie fantasy nie jest trochę nużące? Nie nudzi po pewnym czasie i czy napisane powieści nie zaczynają być takie same?
J_Grzędowicz: Mam nadzieję że nie. A poza tym trudno wyobrazić sobie mniej nużące zajęcie. W porównaniu z tym, każde inne wydaje mi się mniej nużące.
~gaudolf: Jaki jest Pana kanon lektur, książki do których Pan wraca?
J_Grzędowicz: Bardzo szeroki. Gdybym go spisał wymieniłbym setki tytułów i wymienianie jest niemożliwe.


~ppiotr: Co Pan sądzi o intelektualistach (jakby nie było, autorytetach dla niektórych), którzy skreślają fantastykę ze względu na jej "nieżyciowy charakter", natomiast na podium wynoszą książkowe telenowele?
J_Grzędowicz: Na czacie w Wirtualnej Polsce nie ma obowiązku używania słów powszechnie uważanych za obelżywe.
~IzydorIngwarI: Jak zaawansowane są prace nad trzecim tomem "Pana Lodowego Ogrodu"?
J_Grzędowicz: Wszystko odbywa się zgodnie z założeniami.
~gaudolf: Jest Pan w stanie utrzymać się tylko z pisania?
J_Grzędowicz: W zasadzie tak, ale nie wszystko z tego, to jest beletrystyka.
BIAFRA: Czy ma Pan fantastyczne sny?
J_Grzędowicz: Rzadko. Potem staram się nie pić tyle.
xxjenny: Gdzie Pan mieszka obecnie?
J_Grzędowicz: W domu.
~Michal18l: Ma Pan już plany na następną książkę?
J_Grzędowicz: Mam.
Jesikhan: Może Pan uchylić rąbka tajemnicy o czym będzie??
J_Grzędowicz: Ta, którą piszę teraz to trzeci tom, a co do kolejnej to jeszcze nie zdecydowałem, który z pomysłów będę realizował. W miedzy czasie wydam zbiór opowiadań, które przedtem ukazywały się w rożnych antologiach.

~masterofthewind: Jak przyjął Pan wyróżnienie Nautilusem? Dla części tzw. środowiska nie jest to "miarodajna" nagroda
J_Grzędowicz: Nie czuję się kompetentny do oceniania miarodajności nagród. Każde wyróżnienie sprawia satysfakcję.
~ptasia_grypa: "Księga Jesiennych Demonów" niepokojąca rzeczywistość, pełna duchów i magii... Czy takie opowiadania powstają w efekcie "rozluźnienia" po lub w trakcie pisania jakiejś powieści, charakterem odbiegającej znacząco od klimatu takich opowiadań?
J_Grzędowicz: To jest moja pierwsza książka i wymyślałem ją dosyć długo. Nie powstała w przerwie między powieściami.
~masterofthewind: Jako autor pojawił się Pan na rynku dość niedawno - wcześniej był Pan redaktorem Fenixa. Czemu tak późno?
J_Grzędowicz: Debiutowałem w 82 roku, to nie jest tak dawno jakby się wydawało, po prostu ostatnio zacząłem pisać więcej.
Jesikhan: A co by Pan robił gdyby nie został Pan Pisarzem??
J_Grzędowicz: Kradłbym Smile wymyślę coś innego. Nie mam pojęcia.
Moderator: Dziękujemy za udział w czacie.
J_Grzędowicz: Dziękuję.
~Whiteck: Korzystając z okazji - dziękuję właśnie za Fenixa Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nordri
Behemoth
Behemoth



Dołączył: 27 Wrz 2005
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroczny i satanistyczny warzywniak

PostWysłany: Nie 11:06, 25 Lis 2007    Temat postu:



Gdy zwycięża wiara ludzi przekonanych, że nie wierzą w nic, Ruda Sfora spopiela Świat i Zaświaty. To naznaczona rdzą zakrzepłej krwi, potężna nienawiścią i butą, maszyna do zabijania. Poprzedza ją mdły, żelazisty odór śmierci.

Widmo skazanej na przegraną wojny z Rudą Sforą zawisło właśnie nad kosmosem Jakutów. Straceńczej misji podjąć się muszą: młody szaman na kulawym, gadającym koniu, pieśniarz - wojownik ze szponem w sercu, harda półbogini i kościej - tupilak, który miał być bardzo zły...ale nie umiał.

Maja Lidia Kossakowska opowiada o ludzkiej potrzebie religii, o jasnej i mrocznej stronie woli tworzenia. Pyta: Co kret mieszkający w korzeniach modrzewia wiedzieć może o jego koronie? Pokazuje, co stanie się, gdy zapragnie on naprawić drzewo tak, by stało się samymi korzeniami dogodnymi dla kretów...


Książka momentami kojarzyła mi się Planescapem, dzięki rozbudowanej kosmologii i przedstawieniu jak wiara kształtuje rzeczywistość niczym narzędzia rzemieślnika. Początek i końcówka trochę się ślamazarzą, ale generalnie książka jak najbardziej godna polecenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DaRkSidEMaN
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night City

PostWysłany: Śro 22:36, 05 Gru 2007    Temat postu:

Normalnie muszę się pochwalić Wink

Witam,

Gratuluję zwycięstwa w konkursie organizowanym przez portal Katedra. Nagrodą jest drugi tom "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzedowicza. Poproszę o dane adresowe w celu wysłania nagrody.
Jednocześnie proszę o potwierdzenie gdy przesyłka dojdzie.

pozdrawiam,

Tymoteusz "Shadowmage" Wronka
Portal Katedra
[link widoczny dla zalogowanych]

Wink



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miodek
Wojownik Cienia
Wojownik Cienia



Dołączył: 21 Wrz 2005
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fen Carn w Gryfinie

PostWysłany: Nie 16:31, 17 Lut 2008    Temat postu:

Jarosław Grzędowicz "Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2"
Tom pierwszy przeczytałem z wypiekami na twarzy, praktycznie jednym tchem. Grzędowicz, na zakończenie tegoż, wysoko postawił sobie poprzeczkę, aczkolwiek znając inne jego pozycje, było to jak najbardziej do przeskoczenia w tomie drugim. Niestety nie wyszło. Przynajmniej w moim odczuciu. Przede wszystkim co mnie razi to brak logicznej spójności miedzy jednymi wydarzeniami a drugimi, autor chyba pozapominał o kilku wątkach fabuły z poprzedniej książki. Jak dla mnie jest to wszystko bez pomysłu, wieje nudą dość często. Natomiast główny bohater zgrywa cynika i chojraka, choć w części poprzedniej wcale taki nie był. A to co Jarek zrobił z cyfralem (specjalny, żywy wszczep modyfikujący kilka słabszych punktów ludzkiego ciała i psychiki) zakrawa na kpinę. Jest kilka dobrych momentów i opisów (jak choćby ten o smoku, który chciał polecieć z zabójczym zakończeniem "fizyka - jeden, magiczne idiotyzmy - zero"), ale to za mało by powieść wciągała i nie pozwalała oderwać się od zapisanych czcionką 10 stron. Owszem, można rzec, że w porównaniu do części poprzedniej większość faktów została poznana i dlatego nie ma całej atmosfery tajemnicy i niepokoju, że to taki tom przejściowy, ugruntowujący pozycję przed wielkim finałem, jednak nie przekonuje mnie to. Gdyby nie druga, równolegle biegnąca opowieść, która trzyma poziom, a nawet przewyższa, tę występującą w tomie pierwszym, książka ta byłaby słabiutka. Mimo, że jestem zawiedziony, zakończenie jest niezłe i tylko dzięki temu czekam na ostatni tom. Mam nadzieję, że będzie lepszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Miodek dnia Nie 16:32, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sister
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: GW Schill

PostWysłany: Pon 18:10, 03 Lis 2008    Temat postu:

Polecam -Miroslav Žamboch:


Pomimo, że Bakly nie przepada specjalnie za magią, ta ciągle staje na jego drodze. To przez nią ma najwięcej kłopotów i to przez nią musi spłacić pewien rodowy dług. Najmuje się nie tylko jako „prywatny detektyw”, ale też ratuje przed śmiercią na stosie pewną, młodą czarownicę (bynajmniej z nie z dobroci serca).

Najemnik wyrusza też do Wolnej Strefy jako ochroniarz buchaltera Ochinota, osoby wielce utalentowanej w tropieniu przekrętów i wspieraniu bogaczy w pomnażaniu ich „skromnych” majątków... Tam również Bakly dostanie nietypowe zlecenie. Przecież, czymś te długi rodzinne trzeba spłacać, a nasz bohater podejmie się każdego zadania...

Cóż, najemnik nie ma lekkiego życia, a jego mroczne i przerażające wspomnienia jest w stanie złagodzić jedynie wódka. Jakakolwiek, nawet ta najgorszego gatunku, byle pozwoliła zapomnieć o koszmarze przeszłości... I trudno się temu dziwić, zwłaszcza, gdy na jego drodze pojawiają się złowrogie typki spod ciemnej gwiazdy i wojownicy ninja — mistrzowie w zadawaniu tortur.

Trzeba uczciwie przyznać, że ilość brutalnych scen może zmrozić delikatne serca niewiast, ale bez obaw, nie jest to typowa książka trafiająca tylko w męskie gusta, panie też znajdą tu coś dla siebie...

Koniasz jest jednym z lepszych najemników. Nic zatem dziwnego, że otrzymuje bardzo trudne i nietypowe zlecenie. Szybko przekonuje się, że to zadanie jest również niezwykle niebezpieczne. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na jego drodze staje potężny przeciwnik gotowy zrobić wszystko, by nie dopuścić do realizacji przedsięwzięcia.
Mimo, że Koniasz konsekwentnie realizuje cel, nic nie układa się tak jak powinno. Wszystko wskazuje na to, że wyprawa może nie dotrzeć do celu. Jej los wydaje się przesądzony.
W obliczu klęski każdy rozsądny człowiek spakowałby manatki i ruszył w siną dal. Tymczasem „człowiek do wynajęcia” nie rezygnuje. W końcu, umowa jest umową, a dobry najemnik ma swój honor. Tak jak Koniasz.

„Na ostrzu noża” to wciągająca powieść, w której los bohaterów splata się z polityką, intrygą i zdradą. To uczta złożona z dań, doskonale doprawionych mieszanką adrenaliny i namiętności. Dla smakoszy.

Z ostrza noża, na krawędź żelaza
Ostry gość. Wciąż na krawędzi. Jego droga usłana jest trupami prześladowców. Z jednej strony zabójczo skuteczny, z drugiej – po ludzku słaby. Ocali życie w starciu z bandą zakapiorów, a da się sprzedać płatnej kochance. Z twarzą poharataną bliznami. Ze zranioną duszą. Strącony na dno przez własnego ojca. Ścigany przez jego zbirów. Zabijaka z przymusu. Najemnik z konieczności.

Nazywa się Koniasz. A imię jego znaczy wędrowiec, który za wszelką cenę usiłuje zataić swoją tożsamość. Poznaliście go w dwutomowej powieści „Na ostrzu noża”. To trzecia odsłona jego dziejów.
Tuła się po świecie, w którym napisy na wielu miejscach mapy informują, że tam już tylko lwy.... Póki co, niezwyciężony.
Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DaRkSidEMaN
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night City

PostWysłany: Pon 22:15, 03 Lis 2008    Temat postu:

Z przykrością muszę to stwierdzić, ale ostatnimi czasy zauważyłem (i nie tylko ja) że FS coraz bardziej idzie na masówkę zamiast na jakość i wydawnictwo to dosyć mocno zbladło w moich oczach.

Dwa lata temu było moim ulubionym a na chwilę obecną zostaje daleko w tyle za innymi, głównie z powodu bezsensownych przedruków, które raczej doprowadzają czytelników żadnych nowych wrażeń do frustracji zamiast do radości z powodu wydania na światło dzienne trafnych pozycji ich ulubionych pisarzy.

Fabryce Słów mówię nie.

EDIT: Dzisiaj premiera trzeciej częsci NOCARZA Magdaleny Kozak, właśnie zamawiam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DaRkSidEMaN dnia Wto 9:54, 04 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sister
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: GW Schill

PostWysłany: Pon 18:26, 24 Lis 2008    Temat postu:

może i masz racje nie "śledze" tego, nawet jeśli to i tak nie znaczy ze przestane siegac po ich ksiązki ;]


Dlaczego mistrz wrzuca młodziutką magiczkę na głęboką wodę zagadki, która przed nią pochłonęła 13 ofiar, w tym... kilku magów z doświadczeniem?
Bo ma talent. Bo jest wystarczająco wścibska i ciekawska, a dwutomowa podróż w jej towarzystwie przekonuje, że to świetny kompan i - wbrew pozorom - nielichy przeciwnik.
Taka jest rudowłosa Wolha Redna, jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Postrach strzyg, gwiazda magii praktycznej, autorka rewolucyjnych tez obalających wiekowe mity o wampirach (w tym bzdury o czosnku), niestrudzona badaczka obyczajów i życia codziennego krwiopijczej społeczności.Gdy przekracza granicę lasu osik oddzielających inne krainy od Dogewy, ojczyzny wampirów, przez myśl nam nie przejdzie, że wysłano ją z poselstwem niemalże dyplomatycznym...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sister
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: GW Schill

PostWysłany: Pon 0:34, 01 Gru 2008    Temat postu:

2 cześc tez niczego sobie ;]

Jak mówi stare przysłowie, gdzie mag nie może, tam... magiczkę pośle. Zasada ta obowiązuje także w drugim tomie opowieści o W.Rednej - nie takiej znowu wrednej – adeptce VIII roku Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa..
Jej “wiedźmowatość” ma niezwykły talent do magii, nieprzeciętną intuicję i wściekłą inteligencję. Zawsze czyta cudzą korespondencję. Wiedzy tajemnej używa z wielkim hukiem. Widywana jest wyłącznie w złym i podejrzanym towarzystwie. Ostatnio: trolla–najemnika, w bagnie z zombie, u oszalałego nekromanty, wśród szumowin–wałdaków. Typowa kobieta, ze słabością do czarusia typu “blond Bond”. Idzie za nim na koniec świata, choć wie, że to...wampir. Jak każdy facet?
Wygrała już bitwę z arcymagiem, który zabrał spokój Dogewie, krainie wampirów. Przed nią prawdziwa wojna. Nie dane jej spokojne zdobywanie dyplomu. Od momentu, gdy władca Dogewy przybywa do Starminu na turniej łuczniczy, wypadki toczą się z prędkością lawiny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miodek
Wojownik Cienia
Wojownik Cienia



Dołączył: 21 Wrz 2005
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fen Carn w Gryfinie

PostWysłany: Śro 20:05, 07 Sty 2009    Temat postu:

sister napisał:
Polecam -Miroslav Žamboch

Nie czuję klimatu książek Miroslava Žambocha. Bohaterowie zachowują się jak jakieś golemy, bez uczuć, a jak są opisywane emocje, to wygląda to bardzo sztucznie. Opowieści są podobne do siebie, osoby głównego bohatera też. "Bez litości" przeczytałem tylko do połowy, bo zasypiałem przy lekturze. Na okładce opowieści o Koniaszu napisano, że to czeski Wiedźmin. Gruuuuuuuba przesada. Teraz wyszła jego nowa książka, "Mroczny Zbawiciel", i widziałem w Książnicy tom 1, ale nie jestem pewien czy sięgać i przekonywać się, że to wciąż to samo.

DaRkSidEMaN napisał:
Fabryce Słów mówię nie.

Ja czekam tylko 3 tom "Pana Lodowego Ogrodu"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Miodek dnia Śro 20:07, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nordri
Behemoth
Behemoth



Dołączył: 27 Wrz 2005
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroczny i satanistyczny warzywniak

PostWysłany: Śro 22:32, 07 Sty 2009    Temat postu:

DsM, jak tam "Nikt" Magdaleny Kozak? Jak skończę czytać wszystko co mam w kolejce, zgłoszę się po pożyczkę. Wink

"Wiedźmę" przeczytałem już jakiś czas temu, typowo babska literatura, ale przebrnięcie przez nią było nawet przyjemne.

U mnie aktualnie na tapecie "Bóg Urojony" Richarda Dawkinsa - książka tyleż świetna co bezlitosna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DaRkSidEMaN
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night City

PostWysłany: Czw 18:51, 08 Sty 2009    Temat postu:

Powiem krótko: Cała seria Nocarza jest mega dobra ale dość specyficzna.

Sam przeczytasz to ocenisz.

Ja wciągnąłem 3 część w 1 dzień Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Shadow Strona Główna -> Dobra książka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1